dream love eat

piątek, 16 sierpnia 2013

W roli głównej: MALINA (raspberry)



malina


  • maliny zawierają sporo

witamin, m.in. C - garnuszek malin bez problemów pokryje jej przeciętne dobowe zapotrzebowanie, E, B1, B2, B6, witaminy z tej grupy troszczą się o twoje samopoczucie i funkcjonowanie układu nerwowego,
minerałów - z magnezem, potasem, wapniem i żelazem na czele, dzięki nim twoja krew będzie lepszej jakości, serce pod ochroną, nerwy na wodzy, mogą wspomóc leczenie anemii,
  • cenne barwniki, antocyjany, które wzmacniają naczynia krwionośne, wspierają układ odpornościowy, zapobiegają infekcjom,
  • dzięki kompleksowi antyoksydantów (w tym polifenoli) dbają o twoją skórę, opóźniają procesy starzenia w niemal wszystkich komórkach i narządach,  
  • maliny zwalczają gorączkę, biegunkę i bóle miesiączkowe,
  • sok z malin (powszechnie używany środek napotny, stosowany w przeziębieniach czy zapaleniu oskrzeli) jest  bogaty w duże ilości kwasów organicznych (cytrynowego, jabłkowego, askorbinowego, salicylowego), związki śluzowe, pektyny, związki żelaza i miedzi oraz witaminy: C, A, K i PP,
  • zawarty w malinach kwas elagowy jest silnym antyoksydantem, wzmacnia odporność organizmu i, według najnowszych badań, posiada właściwości przeciwnowotworowe,
  • oprócz owoców maliny wykorzystuje się również jej liście i łodygi. Te ostatnie zbiera się jesienią, łamie w małe kawałki i suszy. Napar zrobiony na malinowych łodygach, z dodatkiem miodu, to wspaniały napój rozgrzewający na zimowe wieczory,
  • malinowe olejki eteryczne rozgrzewają
Zatem póki jeszcze można znaleźć je w sprzedaży, warto korzystać z wszelakich dobrodziejstw tych owoców! :)

czwartek, 15 sierpnia 2013

wspomnienie lipca czyli bukiet z łąki :-)

polna wariacja ;-)

oczywiście uroczy rumianek na pierwszym planie






zagadką są dla mnie jednak te żółte kwiatki, które w dzień są zamknięte a w nocy się otwierają, hmm...
Ktoś zna ich nazwę?

wtorek, 13 sierpnia 2013

Wsi spokojna, wsi wesoła... czyli u cioci w domku nad jeziorem :-)


okazałe szyszki na choince

piękne trzy-kolorowe hortensje

kilka nieściętych gałązek lawendy, reszta już się suszy w domu i roztacza piękny zapach

suuuper wysoki słonecznik wita gości za furtką


dojrzewające w promykach słonka winogrona...

...i ich spore liście, tworzą idealne zaciszne miejsce na relaks


jeżyny niech dojrzewają...

...z nich nalewkę od cioci wszyscy chętnie wypijają


grzejące się w słońcu pomidorki

mini ogródek w dwóch skrzyniach

dwie duże latarnie przy wejściu, wieczorami ułatwiają dojście do domku

piękna figurka z piękną lawendą

różowa hortensja cieszy oko podczas popijania kawki na tarasie

przygotowane drewno do kominka na chłodne wieczory

suszące się zioła i papryczka

latarenka gotowa do wieczornego "odpalenia"

śliczna biedronka w sobotę za dużo się nie pokręciła

jedna spośród wielu ważek

dzwonek też nie grał tamtego popołudnia..

ziołowe upominki do zasuszenia - tymianek i szałwia :)

niedziela, 4 sierpnia 2013

If it can be dreamt, it can be done...


Marzenia... Któż ich nie ma... 
Jako dziecko miałam ich wiele, np. żeby dostać piękną Barbie, oczywiście chciałam pieska, trzymałam kciuki, żeby w wakacje pojechać nad morze na całe 2 tygodnie, a z babcią i dziadkiem przejechać się pociągiem do poznańskiego zoo:) Pamiętacie te fajne malutkie tekturowe bilety PKP?:) na co komu teraz takie wielkie płachty papieru?! 
Ponieważ jestem dzieckiem wczesnych lat ' 80 niewiele nam było potrzeba do szczęścia, m.in. piaskownica, drabinki, piłka, guma do skakania, sznur oraz wena twórcza i zabawa była na cały dzień:) No właśnie jeśli chodzi o sznur, w sobotnie popołudnia służył przede wszystkim do zatrzymywania samochodów nowożeńców, którzy obrzucali nas cukierkami a przy odrobinie szczęścia pieniędzmi:) ach, jacy byliśmy szczęśliwi gdy okazywało się, że starczy dla każdego na małego lub dużego(!) loda:) konsumując swojego, najczęściej śmietankowo-czekoladowego loda, marzyłam o tym, by w przyszłości w taki sam sposób sprawić radość jakimś dzieciom... Cóż, ja dorosłam, czasy się zmieniły a wraz z nimi marzenie... 
Nie chciałam już być tradycyjną polską panną młodą, chciałam ten dzień przeżyć po swojemu - wymarzyłam sobie ślub za granicą w promieniach gorącego słońca:) marzenie to spełniło się już prawie 3 miesiące temu:) faktycznie, w USC i kościele było trochę więcej załatwiania niż w przypadku krajowego ślubu, ale nie na tyle by sie zniechęcić i poddać! Naprawdę było warto i gdybym miała podjąć decyzję jeszcze raz, byłaby taka sama:)