Po
7 listopada kuzynka uświadomiła mnie, że udało mi się idealnie w
czasie (6.11) uporządkować zaległości na blogu, jakby czując, że
właśnie 7.11 moje życie stanie do góry nogami...
Otóż tego dnia przyszły na świat moje dwa skarby :-)
Ponieważ
z „podwójnym szczęściem” trudno dać sobie radę w pojedynkę,
postanowiliśmy z mężem przeprowadzić się na miesiąc do mojej
siostry, gdzie i tak mieliśmy spędzić cały świąteczny czas...
Jeśli
poczujecie się przytłoczeni ilością zdjęć, to z góry
przepraszam, ale w tym roku rozpoczęliśmy nową tradycję i Święta
organizowane były u siostry w jej nowym domu na wsi... Także moja wena
twórcza trochę odżyła, aby upamiętnić te cudowne chwile... Niestety jak to na wsi, internet działa nie najlepiej, stąd mój spóźniony świąteczny post :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz